czwartek, 11 września 2014

Szarlotka na kruchym spodzie...:)


No i zachciało mi się szarlotki na ciepło z lodami waniliowymi, no można by skoczyć z koleżankami na ploty do kawiarni ale ja lubię zjeść dokładnie to na co mam ochotę i "pod zachcianki" zazwyczaj wytwarzam samodzielnie:). Przepis na te lody znajdziecie TUTAJ .

No i jeszcze trochę o kruchym cieście:). Można by szukać w sieci i zapewne by się znalazło jakiś sensowny przepis ale skoro Mama jest cukiernikiem to wystarczło wykonać do niej telefon:).

Ja: Mamo jakie są proporcje na kruche ciasto, bo to, że się miesza wszystko razem a potem chłodzi to wiem
Mama: a zasadę 1, 2, 3 znasz?
Ja: że co? (:)
Mama: 1 część cukru, 2 części tłuszczu i 3 części mąki do tego 2-3 łyżki śmietany...
Ja: hm:) no ok do dzieła:)






potrzeba:
0,2kg cukru
0,4 margaryny do pieczenia
0,6 mąki przennej
3 łyżki śmietany
2,4kg obranych jabłek
0,24kg cukru
płaska łyżeczka mielonych goździków (można całe ale potem to średnio smaczne tak trafić w kawałku ciasta)
kopiata łyżeczka cynamonu
płaska łyżeczka cukru waniliowego
co do przypraw to każdy woli inny dominujący smak więc niech sobie sam żądzi:D
spora łycha żelatyny

Forma 30x20x6 cm

kroki:
Dzień pierwszy:
Ja zaczęłam od ciasta. W maszynie do chleba (a jak niech zapierdziela w końcu po to ją kupiłam:) wymieszałam kruche, dość długo ok.20-30min i nieco pomagałam łopatką. W tym czasie jak niewolnica mieszała zajęłam się jabłkami. Szczerze mówiąc nie mam ulubionego gatunku do tego ciasta, jedna z szarlotek powstała z dziko rosnących jabłek zebranych na spacerze z psami - najsmaczniejsza:D. Jabłka obrałam, pokroiłam w ćwiartki wycięłam gniazda nasienne a potem przy pomocy drugiej niewolnicy Zelmera:) już niestety nie tak samodzielnej jak ta pierwsza, starłam je wszystkie na grubych oczkach. Wrzuciłam do sporego garnka z GRUBYM DNEM(!) zasypałam cukrem i przyprawami dodałam żelatynę i odstawiam niech puści sok. Ciasto kruche już się wymieszało, więc z robiłam z niego zbitą bryłę, zapakowałam w folię i wrzuciłam do lodówki, niech się dobrze schłodzi. Garnek z jabłkami wrzuciłam na gaz i tak jak powidła nieco przeprażyłam, co znaczy, że dłuższą chwilkę smażyłam aż puszczony sok się wchłonie.
To zrobiłam wieczorem dnia pierwszego:).


Dzień drugi:
Wyciągnęłam ciasto z lodówki, odkroiłam 1/3 spakowałam z powrotem ale tym razem wrzuciłam do zamrażalinka bardzo, bardoz głęboko, żeby szybko się zmroziło. Resztą ciasta wyłożyłam formę (niezawodnie moja gliniana emaliowa: z Tesco:). I teraz istotna sprawa, nie bawiłam się w żadne wałkowanie itd, pokroiłam na grube plastry, zakryłam nimi całe dno a potem przegniotłam palcami tak aby powstał jednolity spód i na to wrzuciłam jabłka. Na wierzch starłam na grubych oczkach tarki tę część ciasta, którą odłożyłam do zamrażarki, ładnie na cały wierzch...i koniec, do nagrzanego piekarnika na 180st. piekłam ok 50-55min zostawiając jeszcze na 10min w stygnącym piekarniku.

W duecie z lodami owa szarlotka przeszła moje najśmielsze oczekiwania...MNIAM!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz