Zanim opublikuję pierwszy przepis na chleb, muszę napisać o zakwasie,
bo na drożdżach chleba nie piekę, ponieważ to PROFANACJA!
Wy róbcie co chcecie:)
potrzebne:
- gliniany garnek lub conajmniej litrowy słoik
- mąka żytnia z pełnego przemiału najlepiej ekologiczna ale może być np.Gdańskie Młyny, Melvit - te dostaniecie w prawie każdym markecie
- woda, czysta najlepiej źródlana (ja używam kranówki bo mam własną studnię)
kroki:
- 6-8 łyżek mąki zalewamy wodą tak aby konsystencja była jak gęste ciasto na naleśniki i mieszamy, podobno trzeba to robić drewnianą łyżką, no to ja grzeszę bo mieszam czym popadnie, metalowym , drewniany lub plastikowym:)
- odstawiamy w jakieś ciepłe miejsce żeby "ruszyło" - a to oznacza, że musi zacząć pracować, czyli bomblować, jak zacznie a to widać bo podchodzi do góry, e no załapiecie o co chodzi:))) po tym etapie, przykrywamy, ja bez kokieterii zarzucam na to worek foliowy:) i do lodówki
- zakwas, szczególnie młody trzeba intensywnie "dokarmiać" czyli co 2-3 dni dorzucamy 2-4 łyżki mąki dolewamy nieco wody "ile zabierze":) odstawiamy niech zacznie pracować a potem areszt do lodówki
- i tak do skutku zanim nie zacznie nam z tego z słoika uciekać, wtedy czas upiec pierwszy chleb, używając 2-4 łyżek takiego zakwasu, braki od razu uzupełniamy, a dojrzały zakwas ja osobiście dokarmiam co tydzień, lub jak mi się przypomni:)
- ale na dłużej zapomnieć nie wolno, bo zacznie się po prostu psuć
- ale na dłużej zapomnieć nie wolno, bo zacznie się po prostu psuć
- doby zakwas dobrze buzuje, ma wielkie bąble i uroczo pachnie zacierem:))) czyli lekko octawo...
No dobra, to jak to już opanujecie to zajrzyjcie później, najpierw dowiecie się w czym piekę, a później wrzucę pierwszy przepis na chlebek domowej roboty na zakwasie, będzie prosty, na gotowej dobrej i sprawdzonej mieszance abyście się nie zniechęcili:)